Maria nie opowiedziała mi za wiele o sobie i swoich pracach. Więcej uwagi poświęciła pozostałym członkom familii - dość dokładnie opisała ich charaktery i sposób tworzenia. Opowiedziała o tym, jak z Szymonem pojechali do pracowni Klamana, o Asi i Krzysia przygodach w pracy artystycznej i ich obecnej sytuacji ekonomicznej. Poprosiłam ją, żeby była łączniczką między tymi dwoma grupami, które zarysowały nam się na wykresie. Będzie dzwonić z propozycją do Asi i Szymona, a Krzyś pracuje gdzieś zagranicą, więc kontakt jest z nim ograniczony.
Siedząc na podłodze w korytarzu V piętra schronu zastanawiamy się wspólnie nad tym, jak przekroczyć przestrzeń klatek. Umacnia się we mnie wywołane przez Marię przeświadczenie, że kluczem jest spotkanie całej grupy. W którymś momencie powiedziała o swojej potrzebie wytwarzania w czasie pracy "tymczasowego stada". To było jak wyładowanie elektryczne. Poczułam tożsamość tej myśli z odwiecznymi stadnymi pragnieniami Soni - dziewczyny muszą się poznać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz